Siedziałam zamknięta w wagonie. Oczywiście wagonie pociągowym. A ja głupia myślałam, że będę siedziała w wygodnym siedzeniu, będę odpoczywała. To pudło nie wygląda jak te fotele z moich fantazji. A co ja rozpaczam? W Kanadzie było ... mokro?
Aczkolwiek już nieważne. Ważne gdzie teraz jestem.
Wstałam powoli, musiałam uważać, bo środek na spanie jeszcze trochę działał. Na swoim pysku miałam jakiś kaganiec. Fryzura opadła, makijaż rozpłynął się po pysku.
Tsaa... W Kanadzie malowali mnie przymusowo. A później stałam się ... prymuską?
Ściągnęłam ten gigantyczny kaganiec jedną łapą. A wtem... pociąg zahamował. Rzuciło mną na jedną ze ścian. Usłyszałam pisk kół.
Ktoś otworzył ten kartonowy (chociaż był z desek) przedział. Cofnęłam się do konta. Co ja mogłam w tedy usłyszeć? Tylko to:
- Ej. Chłopaki pomóżcie mi no tu. Ten kundel z Kady( Nie . To nie literówka) ściągnął ten kaganiec.
Do ogromnych drzwi dobiegło trzech chłopaków.
- Dajcie mi tu trzy liny.
Trójka zabrała się posłusznie za szukanie lin. Ja zdążyłam się zorientować o co chodzi i zaczęłam wystawiać kły. Wszyscy się cofnęli. Podchodziłam jak na polowaniu coraz bliżej do ludzi. Warcząc i schylając się ku podłożu. Chciałam wrócić tam skąd mnie wywieźli. Wszyscy zaczęli się cofać. Tak, to był idealny moment. Wyskoczyłam i jak najszybciej zabrałam się za ucieczkę. Tak. Wystarczyło mi kilka sekund, a byłabym już od nich uciekła. Gdyby nie to, że przede mną ktoś zagroził mi drogę. Prawie że wleciałam mu pod nogi. Pod nogi konia na, którym siedział. A w tedy reszta zarzuciła mi na szyję kilka sznurów. Po czym dwójka związała mi łapy i pysk. A następnie jeden z nich rzucił mną z całej siły. Tak, że wpadłam do wody kilka metrów przed brzegiem. Nie wiem jak się dostałam na brzeg. Nie wiem. Cud? Leżałam tak związana na brzegu.
~ Trinity
Aczkolwiek już nieważne. Ważne gdzie teraz jestem.
Wstałam powoli, musiałam uważać, bo środek na spanie jeszcze trochę działał. Na swoim pysku miałam jakiś kaganiec. Fryzura opadła, makijaż rozpłynął się po pysku.
Tsaa... W Kanadzie malowali mnie przymusowo. A później stałam się ... prymuską?
Ściągnęłam ten gigantyczny kaganiec jedną łapą. A wtem... pociąg zahamował. Rzuciło mną na jedną ze ścian. Usłyszałam pisk kół.
Ktoś otworzył ten kartonowy (chociaż był z desek) przedział. Cofnęłam się do konta. Co ja mogłam w tedy usłyszeć? Tylko to:
- Ej. Chłopaki pomóżcie mi no tu. Ten kundel z Kady( Nie . To nie literówka) ściągnął ten kaganiec.
Do ogromnych drzwi dobiegło trzech chłopaków.
- Dajcie mi tu trzy liny.
Trójka zabrała się posłusznie za szukanie lin. Ja zdążyłam się zorientować o co chodzi i zaczęłam wystawiać kły. Wszyscy się cofnęli. Podchodziłam jak na polowaniu coraz bliżej do ludzi. Warcząc i schylając się ku podłożu. Chciałam wrócić tam skąd mnie wywieźli. Wszyscy zaczęli się cofać. Tak, to był idealny moment. Wyskoczyłam i jak najszybciej zabrałam się za ucieczkę. Tak. Wystarczyło mi kilka sekund, a byłabym już od nich uciekła. Gdyby nie to, że przede mną ktoś zagroził mi drogę. Prawie że wleciałam mu pod nogi. Pod nogi konia na, którym siedział. A w tedy reszta zarzuciła mi na szyję kilka sznurów. Po czym dwójka związała mi łapy i pysk. A następnie jeden z nich rzucił mną z całej siły. Tak, że wpadłam do wody kilka metrów przed brzegiem. Nie wiem jak się dostałam na brzeg. Nie wiem. Cud? Leżałam tak związana na brzegu.
~ Trinity
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz